wtorek, 8 września 2009

Stronghold, czyli Kronikarz baja, a Eurogracz liczy

Moje pierwsze spotkanie ze Strongholdem to słowo pisane. Trzewik, autor gry, pióro ma lekkie, język sprawny, i cykl artykułów o grze stał się przebojem na skalę międzynarodową. Wśród opisywanych sukcesów i niepowodzeń jeden fakt przykuł moją uwagę – na pewnym etapie gry gracze byli zmuszani rozegrać kilka tur więcej, mimo że wynik był już oczywisty. Zwycięzca mógł się upajać swym tryumfem, pokonany doceniać klasę zwycięzcy – tylko jakoś nikt się tym nie zachwycił. Wprowadzono więc balans punktów zwycięstwa – i żyli długo i szczęśliwie.

Drugie spotkanie ze grą było już namacalne – piękna plansza, mnóstwo opcji, jedna lepsza od drugiej, a wybrać można tak niewiele – to już nie krótka kołderka, to gospodarka totalnego deficytu. Mechanika działa zgrabnie, zasady typu „dużo w tłumaczeniu, szybkie w stosowaniu” , pierwsze wnioski i doświadczenia generują potrzebę zagrana raz jeszcze by je potwierdzić. Po prostu świetna gra, dodatkowo wygrywamy.
OK., to wygrajmy jeszcze bardziej – ale jednak atakujący ciśnie. To „bardziej” jakoś się oddala, choć zwycięstwo niezagrożone. Sprytny plan obrońcy spali się dosłownie w katedrze, brakuje nań jednej klepsydry – trzeba bronić się na murach! Szybkie przeliczenie sił – nie obronimy się. Kolejne szybkie przeliczenie – poza jednym odcinkiem, obronimy się na pewno. To mały wyłom, nie odbierze nam zwycięstwa. Tylko zaraz – a co ten atakujący wykombinuje – jakieś rozkazy położył, może mu się uda zdobyć więcej niż jeden mur?
Niedoczekanie – na jednym odcinku i tak przegramy, trzeba zabrać stamtąd kostki i wzmocnić inne, moja natura eurogracza zoptymalizowała przewagi na odcinkach – wszędzie już bezpieczny zapas. Jest OK, a na jednym i tak się nie mogliśmy utrzymać.
Zaraz zaraz, powiedziała moja natura interesująca się wojskowością – przecież tak nie postąpiłby żaden szanujący się dowódca – odpuszczenie muru to podejrzenie o zdradę, zaprzeczenie sztuce wojskowej! Ale przecież musimy to wygrać, ten docinek musimy poświęcić, powiedział Eurogracz i postawił na swoim.
Niebroniony mur padł, pozostałe się utrzymały – liczymy punkty, wygrywamy 14:10 Sukces, grało się świetnie, chce się grać jeszcze. Ocena 9.5, jak to, tylko 9,5? Przecież wszystko takie naj, powiedział Eurogracz? Gracz - Oficer już nie odpowiedział – król ściął go za zdradę, opuszczenie stanowiska i poddanie twierdzy, czego kronikarze już nie opisali …

Choroba jest znana, więc trzeba ją leczyć, bo ocena gry spadła o 1. Diagnoza – opuszcza się mur atakowany przez wroga najbardziej, ponieważ niezależnie od siły ataku zawsze jest punktowany tak samo. Lekarstwo – uzależnić punkty zwycięstwa od siły, którymi atakujący zdobędzie mury. Eurogracz policzył – zadziała, wystarczy dać odpowiednią wagę. Im silniejszy atak, tym więcej da punktów, więc nie będzie można go bezkarnie odpuścić. Wyrzuty Sumienia Po Straconym Dowódcy przyznały mu rację, ale życia oficerowi to nie wróciło.
Można jednak wrócić honor, który dla wojskowych jest cenniejszy niż życie. Tu jednak potrzeba coś więcej – może zlikwidować skutek, a nie przyczynę – powiedziały Wyrzuty Sumienia Po Straconym Dowódcy, a Eurogracz zaczął od razu liczyć. Rozgrywka była wygrana już 2 tury wcześniej, mimo że atakujący zdobył w nich duże ilości punktów, nie miało to już znaczenia w wyniku. Zaraz zaraz – przecież ten problem miał być już rozwiązany, a rozstrzygnięte gry miały być kończone. A jednak nie, dodatkowo takie ciągnięcie na siłę wygranej partii kosztowało honor i życie Oficera. Życia się już nie wróci,
Eurogracz zaczął więc liczyć by odpracować swoje winy i zwrócić honor oficerowi. Wzór na zakończenie gry okazał się prosty, a Wyrzuty Sumienia Po Straconym Dowódcy po usłyszeniu rozwiązania wykrzyknęły – właśnie mówisz o Honorowej Kapitulacji. Gdybym miał takie wyjście, byłbym bohaterem, nie zdrajcą! Zamiast opuścić stanowisko, poddałbym twierdze na korzystnych warunkach. No i można grać pół godziny krócej, czyli jest szansa na dwie partie jednego wieczoru :) - dodał Eurogracz